Jak tanio zwiedzić Malediwy. Którą wyspę wybrać i jakie są ceny (część 2)

Jak tanio zwiedzić Malediwy. Którą wyspę wybrać i jakie są ceny (część 2)

Czy można spędzić wakacje na Malediwach tanio, nie jedząc piasku i nie żyjąc wyłącznie powietrzem? Nie tylko można, ale jest co najmniej kilka argumentów za tym, że tak właśnie najlepiej zrobić.

Pierwszą część mojej relacji o tym, jak tanio dotrzeć na Malediwy można znaleźć tutaj:

Malediwy – relacja z podróży. Jak dotrzeć tanio i ile to kosztuje (część 1)

Pora na część drugą i przewodnik po trzech wyspach, na których się zatrzymałyśmy i o których mogę coś więcej powiedzieć i je porównać.

Wyjazd na Malediwy

Wyjazd na Malediwy jest jednym z tych, które lepiej zaplanować wcześniej. Podróżując dookoła świata nie mam wykupionych noclegów na więcej niż jedną noc do przodu, ale rozplanowanie sobie pobytu na Malediwach to nieco inna sprawa.

Jadąc na Malediwy będziesz znał swoją datę powrotu, ja zazwyczaj nie wiem kiedy i gdzie lecę dalej. Ważne jest także, żeby dostosować swój pobyt do promów na Malediwach, które nie pływają na wszystkie wyspy i nie pływają codziennie. Być może konieczne będzie wzięcie dużo droższej motorówki, być może jeden dzień trzeba będzie poczekać na prom gdzieś blisko Male.

  • Połączenia można znaleźć tutaj: promy na Malediwach. Interesuje Was region North Central.

My (ja i moja koleżanka Magda) na Malediwy poleciałyśmy w sezonie, w grudniu 2016 roku. Magda potem jednak jeszcze dwukrotnie latała na Malediwy (ostatnio w grudniu 2019 roku) dlatego podane ceny nie tylko są aktualne, ale także opiszę jak zmieniły się przez ten czas zarówno koszta pobytu na Malediwach jak i same wyspy.

Thulusdhoo

Na Malediwach byłyśmy 10 nocy, z których po 3 spędziłyśmy na każdej z rajskich wysp wymienionych poniżej, a jedna przypadła na Villingili, czyli małą wyspę koło stolicy, bo trzeba było czekać na prom następnego dnia. Jak wspominałam, nie zawsze da się przypasować promy idealnie, bo na niektóre wyspy pływają one np. co dwa dni.

wyspa surferów na thulusdhoo
Tak wygląda wyspa surferów na Thulusdhoo, gdzie możesz tanio dotrzeć promem. Fot. Weronika Skupin, Kierunek Glob

Pierwszą wyspą, którą opiszę było Thulusdhoo.

  • Thulusdhoo znajduje się blisko Male, na tym samym atolu. Bilety na prom były tanie, po parę dolarów.
  • Na Thulusdhoo jest spory wybór pensjonatów, odkąd byłyśmy tam trzy lata temu to można powiedzieć, że dużo większy. Jest tam także hotel z basenem na dachu, przy czym oczywiście nieco droższy. Noclegi w pensjonatach typu Isola, gdzie spędziłyśmy trzy noce, obecnie kształtują się na poziomie ok. 260-350 zł za pokój za noc (więc około 130-175 zł od osoby za noc), a w Season Paradise, czyli tym hotelu z basenem na dachu ok. 600 zł za pokój za noc, czyli ok. 300 zł od osoby. Na dach Season Paradise da się jednak dostać nie będąc gościem tego hotelu (nas zaprowadzili tam Polacy, którzy zatrzymali się akurat tam i po prostu się wprosiłyśmy).
Thulusdhoo, Malediwy. Fot. Kierunek Glob
  • Na Thulusdhoo plaże należą do czystych a problem śmieci nie jest bardzo duży. Występuje, w zasadzie jak wszędzie, ale są także czyste plaże.
  • Na plażach Thulusdhoo można znaleźć dużo pięknych palemek i sporo miejsc do rozłożenia kocyczka. Są także hamaki, były dostępne kiedy tam wypoczywałyśmy, nikt nas nie wyganiał.
  • Znajduje się tam fabryka Coca-Coli produkowanej z odsalanej wody oceanicznej. Fabryka produkuje także samą wodę. Zarówno taka woda jak i sama Coca-Cola są słodsze od ich odpowiedników z wody nieodsalanej. Produkty z tej fabryki można spotkać na całych Malediwach. Fabrykę można zwiedzać
  • Obok Thulusdhoo znajduje się mała bezludna wyspa zwana Inside Out Point, gdzie można wykupić wycieczki, ale akurat tam nie byłyśmy.
  • Dużą część wyspy stanowi wielka sztuczna plaża, która była pusta jeszcze trzy lata temu, a obecnie wydzielono tam działki i jest ona zabudowywana. Niestety Malediwy komercjalizują się w zastraszającym tempie.
  • Przy Thulusdhoo znajduje się Cokes Surf Point, czyli wyspa surferów, na którą prowadził zniszczony most (przynajmniej kiedy tam byłyśmy).
  • Jest kilka restauracji. Ogólnie je się u siebie w pensjonacie, ale można pójść gdzie indziej, w tym np. na pizzę, jeśli nie zasmakują Wam typowo malediwskie dania. Pizza była dobra: nie wyśmienita, wiadomo, ale z pewnością znośna.

Ogólna ocena:

Plaże i pływanko: 7/10

Wybór hoteli: 9/10

Jedzenie: 8/10

Popularność: 8/10 (niestety, to dość znana wyspa, a więc jest sporo turystów)

Plusy: bliska odległość od Male, fabryka Coca-Coli do zwiedzenia, jak ktoś lubi surfowanie to w okolicy jest kilka miejsc

Minusy: duża komercjalizacja w ostatnim czasie, brak rafy koralowej w bliskiej odległości, ewentualny minus to meczet (jeśli ktoś chce wyspę bez meczetu ze względu na ciszę, to da się zrobić)

Mahibadhoo

Mahibadhoo. Fot. Weronika Skupin, Kierunek Glob

O niej krótko, bo tylko się tam przesiadałyśmy. Miałyśmy w planach noc na Mahibadhoo, ale zmieniłyśmy na Hangnameedhoo i nie żałujemy. Mahibadhoo to spory węzeł przesiadkowy. Jest tam szkoła, szpital, wiele budynków użyteczności publicznej. Ogółem więcej jest tam napchane niż na leżącej nieopodal Hangnameedhoo.

Ogólna ocena:

Plaże i pływanko: 4/10

Wybór hoteli: 7/10

Jedzenie: na pewno spory wybór, ale niezbyt długo tam byłyśmy żeby coś więcej powiedzieć

Popularność: Mało popularna wśród turystów, ale to duże skupisko lokalnych mieszkańców, ogólnie nie polecamy

Plusy: węzeł przesiadkowy i dobre miejsce do spędzenia nocy jeśli nie podpasuje prom

Minusy: większe miasteczko, mniej rajsko, wyspa jest mało turystyczna, służy głównie celom mieszkalnym i centrotwórczym dla lokalnej społeczności

Dhigurah

Dhigurah. Fot. Weronika Skupin, Kierunek Glob
  • Długa na 10 km plaża zakończona nowoczesnym resortem z bungalowami na palach, kawałek dzikiej dżungli, względny spokój, cisza i rajskość. Tak można opisać w skrócie Dhigurah, na której jednak nie brakuje minusów.
  • Przede wszystkim na Dhigurach nie ma za bardzo jak się wykąpać. A to ze względu na to, że jej położenie na skraju całego atolu jest dość niefortunne. Przypływy są duże, fale spore, a ocean niespokojny.

Ogólna ocena:

Plaże i pływanko: 5/10 (zawyżam ocenę za plaże, zaniżam za praktyczny brak możliwości pływania, nie ma też rafy)

Wybór hoteli: 6/10 (mały wybór, ale to w zasadzie jest plusem, bo tym samym jest mało turystów)

Jedzenie: 7/10 (jest bar z typowo malediwskim jedzeniem i dobra knajpa z indyjskim curry)

Popularność: 5/10 (to raczej cicha i spokojna wyspa)

Plusy: przepiękna długa rajska plaża, kawałek rajskiej dżungli, gdzie można sobie pobłądzić, ale za małej żeby się zgubić

Minusy: brak możliwości pływania

Hangnameedhoo

Bezludna wyspa przy Hangnameedhoo. Fot. Kierunek Glob
  • To był raj na Ziemi. Gdy jeszcze w Polsce wybierałyśmy wyspy, na które pojedziemy, zabukowałyśmy tam noclegi na chybił trafił i okazał się to strzał w dziesiątkę.
  • Hangnaamedhoo okazała się wyspą idealną. Lokalną, a więc z guest housami w przystępnych cenach, nie zeżartą komercją, z przepiękną plażą i co więcej po prostu idealną rafą.
  • Jest to najdoskonalsza i najbardziej przystępna i wygodna do oglądania rafa jaką widziałam. Pośród pięknych podwodnych ogrodów rafy naturalnie wytyczone są ścieżki z białego piaseczku, gdzie można stąpać bezpiecznie podziwiając rafy z obu swoich stron. Ten podwodny labirynt nie jest głęboki, można w dowolnej chwili wychylić głowę ponad powierzchnię.

Gdy tak spacerujemy pośród raf, natrafiamy nagle na koniec ścieżki: podwodny szelf, wielkie urwisko zapadające w granatową toń. Podwodną przepaść, z której irracjonalnie boimy się spaść, choć przecież wypełniona jest wodą i gdybyśmy zestąpili z tej przerażającej skarpy, zawsze możemy swobodnie wypłynąć.

Wrażenie piekielnej głębi i ogromu bezkresnego oceanu jest jednak oszałamiające. A w roztaczającym się przed nami błękicie przechodzącym stopniowo granat widzimy prawdziwy zapierający dech w piersiach spektakl.

Dziesiątki tysięcy ryb setek gatunków, tańczących w kolorowych serpentynach, ścigających się z barakudami i płaszczkami. Czasami zobaczy się żółwia, czasami ktoś inny ma szczęście dostrzec rekina. W ten żywy teatr można patrzyć się godzinami. Wystarczy mieć maskę z rurką 🙂

Zdjęcie nie jest moje, bo nie miałam aparatu do robienia zdjęć pod wodą, ale w rzeczywistości Hangnameedhoo wygląda jeszcze lepiej 🙂 Fot. Shutterstock
  • Z Hangnameedhoo można popłynąć na bezludną wyspę (zdjęcie stamtąd jest dwa wyżej i jedno niżej). Motorówka zabiera zazwyczaj kilka osób, ale można także zażyczyć sobie wypadu z ukochanym, dziewczyną, mężem, czy po prostu z przyjaciółmi, żeby nie było nikogo innego oprócz nas.
Ulepiłyśmy bałwana z piasku na bezludnej wyspie 🙂 Fot. Kierunek Glob
  • Organizowane są także wycieczki do Conrad Maldives Rangali Island. Gdy byłyśmy tam 3 lata temu wstęp do hotelu był za darmo, płaciło się jedynie za motorówkę. Wyniosło nas to 50 dolarów od osoby. W zamian zobaczyłyśmy hotel uznany niegdyś najlepszym na świecie.
Conrad Maldives Rangali Island. Fot. Weronika Skupin, Kierunek Glob
  • Znajduje się w nim podwodna restauracja, do której nie sposób jednak wejść nie będąc gościem hotelu lub nie mając tam zarezerwowanej kolacji. Podobno restauracja jest klaustrofobiczna.
Podwodna restauracja w Conrad Maldives Rangali Island. Fot. materiały prasowe
  • Obecnie wstęp do hotelu Conrad Maldives Rangali Island kosztuje 500 dolarów. Wstęp wraz z posiłkiem w podwodnej restauracji, ale bez noclegu. Jest to jak dla mnie zdecydowanie za dużo, ale to już każdy sobie oceni sam. Nie ma opcji bez posiłku.
Conrad Maldives Rangali Island. Fot. Kierunek Glob
  • Jest także inny hotel Ellaidhoo by Cinamon, gdzie pobyt na cały dzień kosztuje 180 dolarów. Dostaje się pokój w domku, gdzie można zostawić rzeczy. Jest to oferta all inclusive.
  • Oprócz tego na samej wyspie Hangnameedhoo jest świecący plankton. Nie trzeba nigdzie jeździć. Niesamowite zjawisko bioluminescencji można obserwować w ciemne noce.
  • Jest także grób pierwszego króla Malediwów Kalafaanu na bardzo ciekawym cmentarzu z powykręcanymi drzewami.
  • Z Male da się dostać na Hangnameedhoo lokalnym promem w niewielkiej cenie (z tego co pamiętam około 5 dolarów) albo motorówką już za 25 dolarów. Noclegi w różnych guest housach kosztują od 55 dolarów od osoby, czyli podobnie jak na poprzednich wyspach, w granicy 110-150 dolarów za pokój za noc, za taką standardową jakość.
  • Hangnameedhoo niestety jest coraz bardziej skomercjalizowane. Turystów przybywa, plażę powiększono, a guest housów jest coraz więcej. W tym raju na Ziemi niestety nie ma już takiej idylli jaka była jeszcze kilka lat temu. Docierają tam nawet wycieczki z Itaki… I to jest jak dla mnie porażka i największy minus tej wyspy. Magda tam była po tej zmianie i mówi, że nie jest jeszcze aż tak źle i że to maksymalnie 10 osób z Itaki jednorazowo i codziennie jeżdżą na wycieczki, ale jakoś tak dla mnie ta wyspa nie jest już dłużej tak dziewicza.

Ogólna ocena:

Plaże i pływanko: 10/10 (zdecydowanie największy atut wyspy). Plaża jest typowo dla turystów (na niektórych wyspach są plaże dla lokalsów, gdzie nie można chodzić w bikini), na Hangnameedhoo można pływać w idealnych warunkach pośród rafy

Wybór hoteli: 8/10 (coraz więcej guest housów, na razie nie ma większego eleganckiego hotelu i całe szczęście)

Jedzenie: 7/10 (są jakieś knajpki, ale bez szału, głównie je się w pensjonatach, dobrze jest się wybrać na łowienie ryb, potem można poprosić o przyrządzenie takiej złowionej ryby. Niestety ogółem na Malediwach jest tendencja, że mają tysiąc pięćset sto dziewięćset rodzajów ryb, a wszędzie jest ku*wa tylko tuńczyk, więc jak złapiecie inną to nie puszczajcie)

Popularność: 5/10 (niestety ta mała popularność, która była atutem wyspy, jest coraz większa i przybywa tam turystów)

Plusy: mniejsza komercja niż na innych wyspach (nadal) czyste plaże, plaża dla turystów z idealnym zejściem do wody, idealną rafą i możliwościami pływania, świecący plankton, możliwość wycieczek fakultatywnych, np. na bezludną wyspę, czy też do hotelu Conrad.

Minusy: zaczynają tam bywać ludzie z wycieczek zorganizowanych z biur podróży, np. z Itaki, co uważam za duży minus

Podsumowując

Malediwy. Fot. Unsplash

Lecąc na Malediwy zerknijcie na ich mapę w Google Maps, przybliżcie atole w odległości jednego dwóch atoli od Male i sprawdźcie gdzie w ogóle są guest housy w cenach około 100 dolarów za pokój za noc. Obejrzyjcie zdjęcia, jeśli zakochacie się w danej wyspie, sprawdźcie czy w ogóle są tam promy. Jeśli promy są co kilka dni, ułóżcie swój plan pobytu. Zarezerwujcie noclegi z góry. Wybierzcie co najmniej dwie rożne wyspy, żeby mieć porównanie.

Napiszcie do swoich guest housów i umówcie się na transport motorówką, jeśli lokalny prom nie przyjedzie. Zapytajcie o wycieczki fakultatywne i zniżki.

A potem na Malediwy będziecie wracać. Satysfakcja gwarantowana.

PS Pomagamy z Magdą w organizacji wycieczek na Malediwy. Prosimy pisać na skupin.weronika@gmail.com. Jeśli masz jakieś pytania, możesz też napisać komentarz 🙂

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *